środa, 29 września 2010

Na początek :))

Moje poszukiwania dotyczące rzetelnych informacji nt. diety, która może zbawiennie działać na dolegliwości związane z endometriozą doprowadziły mnie do tego oto bloga. Nie wiele jest informacji potwierdzonych na ten temat. Wiele jest natomiast opinii. Postanowiłam pomóc sobie i może jeszcze komuś próbując odpowiedzieć na pytanie:

JAKA POWINNA BYĆ DIETA KOBIETY CIERPIĄCEJ NA ENDOMETRIOZĘ?

Zacznę od banalnego, lecz jakże znamiennego stwierdzenia: po pierwsze ZDROWA.

W dzisiejszych czasach nie jest to oczywiste, a za zdrowym jedzeniem często kryją się konserwanty, polepszacze i inne dziwne substancje. Zdemaskowaniem ich właśnie zamierzam się zająć. Miejsce to ma stać się dla mnie i mam nadzieje dla kogoś jeszcze miejsce gromadzenia pozytywnej wiedzy. Wielokrotnie szukając informacji w internecie natknęłam się na stwierdzenia, że dieta ma bardzo istotne znaczenie dla łagodzenia symptomów choroby oraz łagodzenia bólu. Od ponad 4 lat zmagam się z tym endo-ustrojstwem i wiem, ze przychodzi moment, w którym trzeba coś zrobić, zmienić swoje życie przyzwyczajenia. Oczywiście nie jest to proste. Kilka lat zajęło mi dojrzewanie do myśli, że warto zmienić dietę, lub może ujmę to inaczej... że dietę zmienić po prostu trzeba! Aby poczuć się lepiej. Oczywiście każdy organizm jest inny i reaguje inaczej. Prezentowane przeze mnie na tej stronie informacje postaram się zawsze podpierać źródłem, ponieważ sama nie ufam obiegowym stwierdzeniom i lubię mieć pewność, ze np. odstawienie pszenicy ma sens, no i warto wiedzieć, dlaczego się to robi, gdy ktoś zapyta " a tak właściwie, dlaczego nie jesz pszenicy?"

Generalnie problem diety... jeśli można to nazwać problemem... przychodzi mi w tym miejscu na myśl stwierdzenie mojej znajomej "przygoda-problem" - chodzi o to, że czasem warto zastanowić się nad sprawą, na którą napotykamy czy musi być problemem... Postanowiłam dietę endo i jej poszukiwanie, formułowanie potraktować jako przygodę, czyli coś pozytywnego coś, co zmierza ku dobremu, bo chyba tylko takie podejście do radykalnej zmiany żywieniowej ma sens.

Wracając do diety... opiera się o na o kilka dość radykalnych stwierdzeń. Ma być BEZ: PSZENICY, MIĘSA i NABIAŁU. O ile mięso dla mnie nie stanowi większego problemu, ponieważ od 14 lat nie jadam (poza rybami), o tyle gorzej w moim przypadku wygląda sprawa pszenicy i nabiału. Nabiał, również ze wzgledu na nie jedzenie mięsa, był głównym moim pożywieniem. Serki, jogurty, kefiry... Gdy przeczytałam o tym, że w przypadku endo wskazana jest dieta bez nabiału, trochę mnie to podłamało, bo w końcu to podstawa mojej diety dotychczasowej, ale po kilku tygodniach stosowania stwierdziłam, że naprawdę czuję się lepiej, pewne dolegliwości ustąpiły i generalnie jakoś lepiej się czuje. Równie ciężko było mi rozstać się z pszenicą, a raczej z makaronami, chlebkami, i różnymi gotowymi produktami jak np. ciasto francuskie. Ale warto podjąć tę próbę charakteru, na tym można tylko wygrać. Na koniec dodam jeszcze, że oczywiście dieta musi być zdrowa, czyli trzeba uzupełniać np. wapń innymi sposobami niż przez spożycie nabiału - jeść więcej warzyw bogatych w ten pierwiastek itd. Sprawa, więc wygląda skomplikowanie i nie wątpliwie wymaga determinacji, ale stawką jest zdrowie, a co za tym idzie dobre samopoczucie:)) Ja już podjęłam decyzję!


***


Stosując się do własnych wyżej wymienionych zasad opieram się więc na zdaniu Carolyn Levett autorki “Recipes for the Endometriosis Diet” , która to w owej książce prezentuje pogląd, iż dieta przy endometriozie powinna opierać się na następujących zasadach:

- bez pszenicy
- bez mięsa
- bez nabiału
- bez cukru
- bez soi


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz